Historia, którą zaraz Wam opowiem jest niesamowita. Człowiek pływa w rzece przypadków i zbiegów okoliczności. A może było to po prostu przeznaczenie?
Magdę poznałam cztery lata temu podczas jednej z moich pierwszych stylizowanych sesji ślubnych (galerię z tego wydarzenia możecie zobaczyć na mojej stronie w zakładce „Inspiracje – Złoty Szyb”). Już wtedy opowiadała mi o swoim wymarzonym weselu, o tym gdzie chciałaby je zorganizować, jak miałoby ono wyglądać oraz o setce pomysłów, które chciałaby aby ktoś pomógł jej zebrać w jedną, spójną całość. Do pełni szczęścia brakowało tylko pierścionka zaręczynowego. Rok później Magda tak jak obiecała napisała do mnie z prośbą o pomoc, a ja nie mogłam odmówić!
W trakcie przygotowań zmienialiśmy koncepcje i miejsca, aby ostatecznie zrealizować wszystko na czym najbardziej zależało mojej nowej parze. Po raz pierwszy w życiu mogłam uczestniczyć w plenerowym ślubie konkordatowym. I to jakim! Prześliczna drewniana kaplica, która została wybudowana na miejscu dawnych koszar. Cudowny klimat, wokół las i widoki jak z pocztówki. Chyba nie można wymarzyć sobie piękniejszego miejsca na złożenie przysięgi małżeńskiej.
Nie bez powodu zieleń i roślinność były głównym motywem przewodnim wesela, skoro zorganizowaliśmy je w słynnych lasach spalskich. Aby dodać nutkę innowacji Pani Młoda wprowadziła dodatkowo dwa kolory przewodnie wesela – butelkową zieleń oraz pudrowy róż. Druhny oraz najmłodsze i najważniejsze dziewczynki na weselu występowały właśnie w takich odcieniach. Para Młoda równie konsekwentnie dobrała dodatki oraz kreacje do swojego motywu.
Rzecz najważniejsza, zabawa! Muszę Wam powiedzieć, że DJ Jegomość przeszedł samego siebie! Przysięgam byłam z nim już na wielu weselach, ale jeszcze nigdy nie widziałam tak roztańczonego parkietu! Muzyką trafił w stu procentach w gusta Gości. Nikt nie chciał schodzić z parkietu nawet na papierosa, a ja osobiście zamiast wyjść o 3:00, zostałam do 4:30, zresztą co tu dużo pisać, sami obejrzycie zdjęcia z tego fenomenalnego wesela.
